Szukanie pretekstu do czynów zakazanych jest o wiele łatwiejsze, kiedy masz dookoła siebie ludzi, na których możesz zrzucić odpowiedzialność za swoje niecne zachowanie. Dlatego też znalezienie co najmniej trzech powodów do przygotowania pierwszej bezy Pawłowej było niezwykle proste - ogromne (i dość dla mnie niezrozumiałe do wczoraj) uwielbienie Karoli do ubitych białek, seans You Can Dance z Paulinką i pradawna mantra "jeśli nie teraz to kiedy". To ostatnie może wydawać się naciągane, ale ma głębszy sens - niektórych przyjemności po prostu nie warto odkładać, bo wymarzona okazja może po prostu nigdy nie nadejść. I tak, w niezbyt urokliwych warunkach, jeszcze w lekkim stresie po pracy, udało się stworzyć najbardziej urokliwy deser, który obrócił bieg dnia o 180 stopni.
Beza Pawłowej lubi towarzystwo. Nie zjecie jej samotnie przed telewizorem, choćbyście sami ze sobą założyli się o kawał holenderskiego sera. I właśnie może dlatego stała się dla mnie czymś więcej niż zwykłym deserem - to najprawdziwsza celebracja, a jedyne, czego do niej potrzeba to miksera i osób, które tak samo jak Wy mają ochotę na nieprzyzwoicie hedonistyczny deser i nieprzeciętnie miły wieczór. Nawet kiepskie układy You Can Dance Wam go wtedy nie zepsują.
Składniki (na bezę dla około 4 - 6 osób):
Beza:
białka z 6 jajek
250g drobnego cukru
3 łyżki przesianego kakao
1 łyżeczka octu balsamicznego lub octu winnego
50g drobno posiekanej czekolady
Wierzch:
500ml śmietanki kremówki
500g malin (użyłam mrożonych)
2-3 łyżki gorzkiej startej czekolady do posypania
1. Ubij białka na pół sztywno i, nadaj ubijając, powoli dodawaj cukier. Dodawaj łyżka po łyżce, aż piana stanie się sztywna i lśniąca.
2. Następnie delikatnie posyp pianę kakao, dodaj ocet i wymieszaj silikonową szpatułką. Dodaj następnie posiekaną czekoladę i ponownie dokładnie wymieszaj.
3. Rozłóż bezę na blasze z pergaminem, formując koło o średnicy około 23cm - pamiętaj, że beza jeszcze trochę się rozleje podczas pieczenia.
4. Wstaw bezę do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, a następnie szybko zredukuj temperaturę do 150 stopni. Piecz przez około godzinę. Po tym czasie wyłącz i otwórz piekarnik, ale nie wyjmuj przez jakiś czas bezy - dzięki temu nie popęka zbyt mocno (chociaż ja uważam, że te pęknięcia dodają jej uroku)
5. Na krótko przed podaniem ubij pianę, a następnie połóż ją szpatułką na bezę. Następnie posyp malinami (lub innymi owocami leśnymi) i czekoladą.
Smacznego!
Moja znajoma zawsze powtarza że najlepszy sposób na walkę z nałogiem to uleganie mu;)w więc ulegam...kolejny raz...
OdpowiedzUsuńWygląda świetnie, piszemy się na kilka kawałków ;)
OdpowiedzUsuń