niedziela, 24 lipca 2011

Makaron z kurkami i kozim serem, czyli poznajcie moją Siostrę


Nie mam specjalnej puenty dla tego wpisu oprócz najprostszego faktu - bardzo, bardzo się cieszę z odwiedzin Kasi. To zapalona snowboardzistka i blond inżynier, z którą wspólnie układałyśmy choreografie do piosenek, inscenizowałyśmy reklamy (teraz sobie właśnie zdałam sprawę, że może istnieje jednak jakieś powiązanie między moim dzieciństwem a obecnym zawodem), a na wakacjach dopasowywałyśmy plan dnia do powtórek Sailor Moon o 8.30 i do nowego odcinka o 15.00. W międzyczasie siedziałyśmy na huśtawce i doglądałyśmy nasze króliki, które pasły się pod choinką. PS. Kasi króliki zawsze były chętne do współpracy, u mnie geniuszem był tylko Norman.

Do tego obie nie znosimy melonów (chociaż to bardziej rezultat traumy z dzieciństwa niż gustów smakowych), uwielbiamy amerykańskie So You Think You Can Dance i zaczytywałyśmy się w komiksach z Kaczorem Donaldem.

Nie ma konkretnego powodu, dla którego zrobiłam akurat makaron z kurkami na przyjazd Kasi, ale myślę, że dobrym podsumowaniem wpisu będzie poniższe zdjęcie. Poprosiłam o pomoc w oberwaniu bazylii. Kasia po chwili pokazała mi taką instalację, oświadczając "Koza na wczasach".