Są Kielczanie, jest impreza. Na ostatnim z naszych sąsiedzkich spotkań realizowaliśmy koncepcję: każdy wybiera wino z danego kraju i dobiera do niego danie. Długo kombinowałam, co wybrać i w efekcie skończyłam na Francji. Na deserze. Surprise surprise.
Ale konkretny wybór nie był przypadkowy. Crème brûlée poznałam oglądając po raz pierwszy Amelię. Zakochałam się wtedy w tym filmie i we wszystkim, co z nim związane. Nieważne co działo się po drodze, ale przez te wszystkie lata pozostałam bezkrytyczna zarówno wobec Amelii jak i wobec samego crème brûlée.
Przypomniałam sobie, że właśnie ten deser był moim pierwszym kulinarnym Świętym Graalem. Miałam do niego jedno podejście, jeszcze w Kielcach, z pomocą mojej mamy, ale nie było zbyt wiele uroku w kremie podanym w dużej misce, z cukrem przypieczonym w piekarniku, a nie lekko zarumienionym tym szpanerskim palnikiem.
Bo w tym deserze chodzi o kontekst. Jasne, że jest przepyszny, ale według mnie jego siła leży gdzie indziej. Sam fakt, że jest to tak proste połączenie (śmietana z jajkami i cukrem..) narzuca pytanie - ale o co chodzi? Otóż chodzi o tą skorupkę ze skarmelizowanego cukru właśnie. O te śliczne małe naczynka, które idealnie mieszczą się w dłoni. I o ten dźwięk, kiedy ten cukier rozbijasz - to, co filmowa Amelia lubi najbardziej. I w zupełności ją rozumiem.
Przypomniałam sobie, że właśnie ten deser był moim pierwszym kulinarnym Świętym Graalem. Miałam do niego jedno podejście, jeszcze w Kielcach, z pomocą mojej mamy, ale nie było zbyt wiele uroku w kremie podanym w dużej misce, z cukrem przypieczonym w piekarniku, a nie lekko zarumienionym tym szpanerskim palnikiem.
Bo w tym deserze chodzi o kontekst. Jasne, że jest przepyszny, ale według mnie jego siła leży gdzie indziej. Sam fakt, że jest to tak proste połączenie (śmietana z jajkami i cukrem..) narzuca pytanie - ale o co chodzi? Otóż chodzi o tą skorupkę ze skarmelizowanego cukru właśnie. O te śliczne małe naczynka, które idealnie mieszczą się w dłoni. I o ten dźwięk, kiedy ten cukier rozbijasz - to, co filmowa Amelia lubi najbardziej. I w zupełności ją rozumiem.