czwartek, 4 listopada 2010

Czekoladowe trufle z likierem Baileys, czyli powrót do korzeni




Rok temu opublikowałam tutaj pierwszy wpis, na trufle właśnie. Sajgon, jaki wywołałam tą produkcją za pierwszym razem, był motywem przewodnim dla tytułu tego bloga. 

Teraz historia zatacza koło - Paulinka, dla której były pierwsze trufle, obchodziła w poniedziałek kolejne urodziny. Może to brak kreatywności, a może kulinarny sentymentalizm, jednak nie miałam wątpliwości co do wyboru tegorocznego prezentu. 

Ale praktycznie na tym podobieństwa się kończą. Kuchnia tym razem nie pogrążyła się w chaosie. Rok temu transmitowałam mojej siostrze na Skypie cały proces, co było po prostu wizualizacją mojej dzikiej walki z żywiołem, jakim jest kakao. Tym razem myślę, że Kasia oglądając moje przygotowania nudziłaby się jak mops. Było spokojnie i sielankowo. Faktem jest, że potrzebowałam praktycznie dnia na przygotowanie. Ale było coś niezwykle uspokajającego w tej rutynie zmuszającej mnie do przekładania, przelewania i formowania czekolady co kilka godzin.

Rok temu pisałam o atakach histerii i radości, jakie towarzyszą mojej truflowej działalności. Starzeję się albo dojrzewam, wszystko jedno, ale teraz przy truflach mogę napisać jedno - cudowniejszej czekoladowej terapii wyobrazić sobie nie mogłam. I to nie tylko dlatego, że towarzyszył mi pyszny, pyszny Baileys.

Paulinko, dziękuję, że pozwalasz obdarowywać się truflami :* 



Składniki na około 30 trufli:

Nadzienie:

180ml gęstej śmietany (użyłam Rama Cremefine)
35g masła
250g czekolady - rodzaj i proporcje do wyboru - polecam 2 tabliczki mlecznej i pół deserowej
60-70ml likieru Baileys

Polewa:
250g czekolady - wykorzystałam 2 mleczne i pół białej


1. Przygotuj nadzienie: do jednego garnka wlej śmietanę i dodaj kostkę masła, w drugim pokrusz czekoladę. Doprowadź śmietanę i masło do wrzenia, a następnie szybko przelej płyn do garnka z czekoladą. Mieszaj masę około 3 minuty, powoli, aż czekolada całkowicie się roztopi. Powoli dolewaj likier. To jest pierwszy moment, w którym bezkarnie możesz próbować czekoladowej masy. 

2. Przelej masę do płaskiego naczynia, ostudź i wstaw do lodówki na około 2 godziny.

3. Wyjmij masę i wstaw ją do miksera/blendera na około 2 minuty. Dzięki temu stanie się bardziej puszysta i lekka. To jest kolejny moment, w którym należy spróbować masy i ocenić, czy proporcje się zgadzają..

4. Przełóż masę z powrotem do płaskiego naczynia i wstaw, tym razem do zamrażarki, na około 3 godziny. Im dłużej masa będzie w zimnie, tym łatwiej będzie uformować kulki, jednak uważaj, żeby nie przegiąć. Jeśli masa będzie za bardzo zbita, odczekaj trochę trzymając ją w temperaturze pokojowej.

5. Tuż przed wyjęciem naczynia z zamrażarki, zacznij topić czekoladę na polewę. Najlepiej robić to nad naczyniem z wodą - pamiętaj tylko, żeby dno naczynia z czekoladą nie dotykało wody. Podgrzewaj wodę powoli, nie dopuszczając do gotowania - czekolada wtedy zacznie się zbrylać zbyt szybko. Jeżeli chcesz, by na powierzchni trufli pojawiły się "paski", wrzucaj stopniowo różne rodzaje czekolady, nie mieszając ich dokładnie - wtedy ich kolory nie połączą się ze sobą do końca, a Ty otrzymasz śliczne szlaczki na truflach z mlecznej czy białej czekolady.

6. Z zimnej masy formuj kulki. Ja do tego używam łyżki do melona, jednak normalna wystarczy. Możesz poprawiać ich kształt ręcznie. W tym celu używam zawsze gumowych, dobrze umytych wcześniej rękawiczek - może to tylko mój prywatny przesąd, ale wtedy czekolada, poprzez brak bezpośredniego kontaktu ze skórą, nie topi się tak szybko.

7. Wrzucaj kulki szybko do roztopionej czekolady, obtaczaj je w masie i kładź z powrotem z zimnym naczyniu. Ten etap wymaga najszybszego tempa, ale bez stresu - wszystkie estetyczne niedociągnięcia i tak nie mają znaczenia. Każda trufla i tak będzie smakowała wyśmienicie. 

8. Gotowe trufle trzymaj w lodówce, możesz dodatkowo posypać je kakao.

Smacznego!




Posted by Picasa

5 komentarzy:

  1. Trufle jeszcze przede mną - więc histerie i radości też :)
    A te są świetne - czekoladę i Baileys biorę w ciemno w każdym połączeniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja trufli z nadzieniem jeszcze nie robiłam dla mnie to wyższa szkoła jazdy,, ale przepis pozwolę sobie napisać w czeluściach przeglądarki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. i ze spokojnej roboty wyszły eleganckie trufle. :)

    OdpowiedzUsuń