Przerwa, długa przerwa. Zainteresowanym polecam winić godzinne dojazdy do nowej pracy, magisterkę w fazie wykończeniowej i kultywowanie rodzinnych relacji. Czekając na wenę i czas zapomniałam z dziesięć razy, o czym chciałam napisać odnośnie tego deseru, ponieważ okoliczności przygotowania różnych potraw z czasem niestety zlewają mi się w jedną wizję z rozlaną czekoladą i mąką na ścianie w rolach głównych. Ale pamiętam przede wszystkim to, że Karola zgłosiła mi ogromne zainteresowanie Kostką w swojej pracy, a to mi z kolei przywodzi na myśl jedną, przewodnią prawdę: Nie żyjesz póki Orzechowca nie znasz.
W naszej rodzinie istnieje seria przepisów kultowych, których pojawienie się za każdym razem wywołuje ogromne poruszenie. Ogromne. Nie wszystkie przepisy mają długą i romantyczną historię i wydaje mi się, że wiele z nich to hiciory ostatnich lat. Jednym z nich jest kultowy Orzechowiec, autorstwa Olgi, mojego orzechowcowego (i nie tylko) guru oraz cioci w jednej osobie.
Ten przepis jest zbliżoną wersją tego deseru, trochę słodszą i bazującą na mlecznej czekoladzie, zamiast ciemnej, jak w oryginale. Oczywiście wariacji jest nieskończenie wiele i z czasem pewnie będę eskperymentować z proporcjami czy rodzajem polewy, jednak przy pierwszym podejściu starałam grzecznie trzymać się Nigellowego przepisu.
Dlatego oto poznajcie młodszą siostrę Orzechowca. Równie grzeszną, być może skromniejszą i słodszą, ale dzielnie aspirującą do poziomu swojego starszego brata.
W naszej rodzinie istnieje seria przepisów kultowych, których pojawienie się za każdym razem wywołuje ogromne poruszenie. Ogromne. Nie wszystkie przepisy mają długą i romantyczną historię i wydaje mi się, że wiele z nich to hiciory ostatnich lat. Jednym z nich jest kultowy Orzechowiec, autorstwa Olgi, mojego orzechowcowego (i nie tylko) guru oraz cioci w jednej osobie.
Ten przepis jest zbliżoną wersją tego deseru, trochę słodszą i bazującą na mlecznej czekoladzie, zamiast ciemnej, jak w oryginale. Oczywiście wariacji jest nieskończenie wiele i z czasem pewnie będę eskperymentować z proporcjami czy rodzajem polewy, jednak przy pierwszym podejściu starałam grzecznie trzymać się Nigellowego przepisu.
Dlatego oto poznajcie młodszą siostrę Orzechowca. Równie grzeszną, być może skromniejszą i słodszą, ale dzielnie aspirującą do poziomu swojego starszego brata.