Babeczki z mincemeat to drugi tegoroczny przepis, który ma w sobie moje ukochane smaki i aromaty Świąt. Poczułam się mało patriotycznie na myśl o tym, że zarówno panforte jak i babeczki mincemeat nie są klasycznymi polskimi deserami, jednak z drugiej strony, nie istnieje chyba bardziej uniwersalne święto niż Boże Narodzenie. Jeżeli mówimy o potrawach, a zwłaszcza deserach, ich esencja pozostaje ta sama - jest słodko, korzennie, odświętnie i baaardzo grzesznie pod względem kaloryczności. Wszystkie te cechy zachowałam w realizowanych przepisach i to jest moje pole obrony w wypadku zarzutów o brak narodowych odnośników.
Mincemeat to brytyjskie nadzienie z suszonych owoców, brandy i łoju. Ominęłam łój i zamieniłam brandy na rum. Wykorzystałam je do babeczek, jednak już mogę sobie wyobrazić mincemeatowe croissanty, mincemeat w słoiku w roli konfitury, mincmeat wewnątrz trufli czekoladowych... Możnaby stworzyć quiz w rodzaju Pokaż, co robisz ze swoim mincemeat a powiem Ci, kim jesteś.
sobota, 26 grudnia 2009
Panforte, czyli z ziemi włoskiej do Polski
Dlatego w tym roku podjęłam próbę skondensowania wszystkich moich faworytów w dosłownie dwóch przepisach. Panforte to pierwszy z nich...
Praktycznie rzecz biorąc, są to bakalie w cieście, a nie ciasto z bakaliami. W tym prostym włoskim przepisie można dokonać dowolnych modyfikacji, wrzucając do miski to, co najbardziej lubimy lub (jak w moim przypadku) to, co najepiej przypomina o Świętach. Zmodyfikowałam więc już zmodyfikowany przepis od Nigelli i uzyskałam skondensowany, chrupiący smak Świąt...
niedziela, 20 grudnia 2009
Ciasto czekoladowa chmurka, czyli Paulinka rulez
Paulinka, która upiekła to ciasto, przekazała mi przepis i pozwoliła go opublikować. Jeszcze raz - dzięki! :*
środa, 9 grudnia 2009
Krem z dyni, czyli bajerancka łatwizna
Nigdy bym nie pomyślała, że mogę klaskać w ręce robiąc zupę. Jednak kiedy macie do dyspozycji nową zabawkę w kuchni i za dużo dyni, takie zachowania mają wówczas uzasadnienie.
Krem z dyni to coś tak absurdalnie prostego, że dość długo zastanawiałam się, czy w ogóle przystoi mi umieszczać na niego przepis. Z drugiej strony, tyle osób zdążyło go już pochwalić, że zasada Proste Rozwiązania Są Najlepsze potwierdziła się kolejny raz i nie należy mieć kompleksów z powodu wykorzystania jedynie wody i dyni na obiad.
czwartek, 3 grudnia 2009
Owsiane kwadraciki, czyli chorobowe antidotum
Kiedy choruję, mam, jak pewnie większość ludzi, mocnego doła. Jasne, że drażni mnie klasyczny zestaw czynników, czyli katar, kaszel, ból gardła i takie tam, jednak do tego dochodzi czynnik, na który nie ma niestety magicznej tabletki. Nie gotuję. Nie mam na to siły, a jednocześnie brak gotowania jeszcze bardziej mnie osłabia. A jako że choruję już całkiem długo, musiałam szybko znaleźć coś, co mnie uratuje. Owsiane batoniko-kwadraciki.
Bardzo zdrowe, więc mogę potraktować wyprawę do kuchni prawie jak spacer po leki. Bardzo proste, więc nie pogłębiają stanu przeziębienowego wykończenia. Bardzo smaczne, więc cudownie pocieszające. Po prostu niezawodne.
Bardzo zdrowe, więc mogę potraktować wyprawę do kuchni prawie jak spacer po leki. Bardzo proste, więc nie pogłębiają stanu przeziębienowego wykończenia. Bardzo smaczne, więc cudownie pocieszające. Po prostu niezawodne.
Subskrybuj:
Posty (Atom)