Chyba nikogo już nie zdziwi, że wolny dzień w tygodniu wykorzystałam na przygotowanie trufli. Po ostatniej serii trufli z likierem Baileys zaczęłam myśleć, że to jest Moja Ukochana Trufla. To nieskromne, jednak subiektywnie uznałam, że miała ona wszystko, czego od trufli oczekuję i dlatego wolałam na początku poświęcić dzień właśnie jej, a nie jakiejś skomplikowanej niewiadomej. Ale jak dobrze, że są przy mnie ludzie, którzy umieją przywołać mnie do porządku. Bo nigdy, przenigdy nie wolno uznawać, że osiągnęło się truflowy ideał.
Czy trufle z malibu są lepsze od wersji z Baileysem - nie wiem. Są pyszne, a biały krem prezentuje się cudnie na tle ciemnej czekolady. I były większym wyzwaniem logistycznym (nie ufajcie białej czekoladzie, naprawdę..). I właśnie o to czasami w kuchni chodzi. Lubię wyzwania, i to bardzo. Nawet ezoteryczny przewodnik, który dawali w dodatku do styczniowego Zwierciadła, powiedział mi, że jestem "Czarnym Bzem", który uwielbia stawiać sobie bardzo trudne do zrealizowania cele. Przewodnik poszedł do kosza, ale prawda jest taka - na dłuższą metę nie umiem zadowolić się prostszym rozwiązaniem czegokolwiek. I dlatego też wiem, że w ogólnym rozrachunku nie byłabym z siebie zadowolona, gdybym została przy moich ukochanych baileysowych truflach.
A swoją drogą, też je przygotowałam tego samego dnia, żebym na wszelki wypadek miała się czym pocieszyć, gdyby Projekt Malibu nie wypalił.
Nadzienie:
180ml gęstej śmietany (użyłam Rama Cremefine)
25g masła
250g białej czekolady
60-70ml malibu
Polewa:
250g czekolady - wykorzystałam 2 gorzkie i pół białej, ale decyzja należy do Ciebie. Wybrałam gorzką ze względu na wyjątkowo słodkie nadzienie i wydaje mi się, że to jest bardzo trafne rozwiązanie.
1. Przygotuj nadzienie łącząc w garnku śmietanę i masło. Doprowadź do wrzenia, a następnie szybko dodaj pokruszoną czekoladę. Wyłącz palnik i mieszaj masę przez około 3 minuty, powoli, aż czekolada całkowicie się roztopi. Powoli dolewaj malibu. Jego ilość dopasuj do własnego gustu - po prostu spróbuj..
2. Przelej masę do płaskiego naczynia, ostudź i wstaw do lodówki na około 2 godziny.
3. Wyjmij masę i wstaw ją do miksera/blendera na około 2 minuty. Dzięki temu stanie się bardziej puszysta i lekka.
4. Przełóż masę z powrotem do płaskiego naczynia i wstaw, tym razem do zamrażarki, na około 3 godziny. Im dłużej masa będzie w zimnie, tym łatwiej będzie uformować kulki. Przy białej czekoladzie, najlepiej ten czas wydłużyć maksymalnie i na przykład po uformowaniu kulek dodatkowo wstawić je jeszcze na noc do zamrażarki. Biała czekolada o wiele trudniej i dłużej przyjmuje zwartą formę, stąd potrzebujesz więcej cierpliwości, a później większego tempa przy oblewaniu kulek czekoladą..
5. Tuż przed wyjęciem naczynia z zamrażarki, zacznij topić czekoladę na polewę. Najlepiej robić to nad naczyniem z wodą - pamiętaj tylko, żeby dno naczynia z czekoladą nie dotykało wody. Podgrzewaj wodę powoli, nie dopuszczając do gotowania - czekolada wtedy zacznie się zbrylać zbyt szybko.
6. Wrzucaj uformowane kulki szybko do roztopionej czekolady, obtaczaj je w masie i kładź z powrotem z zimnym naczyniu. Jeżeli w trakcie oblewania polewą pozostałe trufle zbyt szybko będą się topić i tracić formę, przełóż je na chwilę z powrotem do zamrażarki.
8. Gotowe trufle trzymaj w lodówce, będą dobre jeszcze tydzień po przygotowaniu.
Smacznego!
o, i właśnie takie trufle wołają do mnie, że mam je zrobić! i zrobię na pewno :)
OdpowiedzUsuńPiękne te trufelki! Aż wstyd przyznać, że ja w sumie żadnych takich trufli z prawdziwego zdarzenia nie przygotowywałam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
trufelki pierwsza klasa. sama muszę w końcu takie cudeńka zrobić;)
OdpowiedzUsuńSuper sprawa. Nie ufam na tyle swoim zdolnościom (i cierpliwości), żeby je zrobić, ale uśmiechnę się do Twoich przepisów, kiedy tylko przełamię strach przed wyrobem trufli i będę mieć dłuższe wolne :)
OdpowiedzUsuńTrufle z Malibu muszą byc zjawiskowe... Gdybym mogła chociaż jedną... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
mmm.. ale pyszne smaki, lubię.
OdpowiedzUsuńach, jakie musza byc pyszniutkie:)
OdpowiedzUsuńone są takie cudne.. takie domowe. i w tych swoich nieregularnych kształtach. najpyszniejsze.
OdpowiedzUsuńnie powinnam czytać takich przepisów a to dlatego,że jestem łakomczuchą.Ale może sie skuszę i zrobię te smakołyki oczywiście dla moich wnuków, Uwielbiam pitrasić i piec ciasta. Buziaki pa pa
OdpowiedzUsuńTrufle to nie są, ale jako czekoladki to wyglądają niezwykle:)
OdpowiedzUsuń