wtorek, 22 lutego 2011

Ciastka czekoladowe, czyli psychoanaliza dla początkujących


Sprawa jest prosta i powtórzę kolejny raz: kiedy nie jest dobrze, potrzeba czekolady. Ostatnie czekoladowe ciastka przygotowywałam też w nie najlepszym stanie i zaczynam się zastanawiać, czy nie jest to jakieś zjawisko psychologiczne, które można by zdefiniować, przebadać i opisać, żeby na przyszłość móc sobie lepiej radzić z problemami. Jestem ostatnio bardzo za uproszczaniem świata. Serio. Potrzebuję tylko więcej silnej woli, żeby przestać komplikować wszystko dookoła.

Między innymi komplikuję wszystkie trudniejsze sprawy, które próbuję powiedzieć prosto w oczy. Zazwyczaj  kończy się na tym, że w ważniejszych dla mnie tematach powiedzenie tego, co mam na myśli, staje się niezwykle trudne albo nawet niemożliwe. Zawsze w takich sytuacjach zamykam za sobą drzwi i w głowie mam tylko "jak to w ogóle możliwe, że to powiedziałaś". Zabawne, biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o tej samej osobie, która ma bloga i w wieku parunastu lat napisała książkę dla rodziców w ramach programu "Kupcie mi chomika". I to niedługo po napisaniu pierwszej książki o krainie radosnych królików (10 l.).

Podsumowując: jestem trochę przytłoczona i próbuję się ratować. Kwestia artykułowania problemów to jedno, a doraźne narzędzia to drugie. I tutaj pojawia się czekolada. Jedzona normalnie (lub nienormalnie, w ilościach hurtowych), nie załatwi sprawy, bo żeby naprawdę docenić jej terapeutyczne właściwości, trzeba się na niej skupić. Topienie, kruszenie, mieszanie - chociaż na chwilę mogą to być decyzje, od których zależy nasze szczęście. To cudowne, że można się do nich ograniczyć, chociaż chwilowo, żeby poczuć się lepiej. Nie potrzebuję wtedy wielkich zmian czy wielkich wyznań, wystarczy mi tylko takie małe, chrupiące ciastko, prosto ze ślicznej książki ze ślicznymi obrazkami. Polecam wszystkim zmęczonym, czymkolwiek. 



Składniki (na około 12 ciastek):

50g masła
400g czekolady (mlecznej lub deserowej - wg uznania)
2 jajka
145 brązowego cukru
1/2 łyżeczki ekstraktu migdałowego lub waniliowego
85g mąki
1/2 łyżeczki soli
1/2 proszku do pieczenia

1. Roztop czekoladę i masło w garnku ustawionym nad garnkiem z parującą wodą. Pamiętaj, żeby garnek z czekoladą nie dotykał dnem tego z wodą.

2. Ubij jajka z cukrem i ekstraktem. Dolej czekoladowo-maślaną masę i wymieszaj dokładnie.

3. W innym naczyniu wymieszaj mąkę, sól i proszek do pieczenia. Następnie dodawaj masę czekoladową partiami, powoli, dokładnie mieszając.

4. Formuj kulki z ciasta używając łyżki do lodów lub zwykłej łyżki do zupy. Pamiętaj, żeby umieszczać kulki w odstępach - będą się rozlewać w trakcie pieczenia.

5. Piecz ciastka w temperaturze 170 stopni przez 10-15 minut. Przed podaniem lub przełożeniem odczekaj około 10 minut, dając im czas, aby stwardniały.

Smacznego!

11 komentarzy:

  1. jakie ładne te ciastka...w sumie jak zamykam oczy to widzę je bardzo dobrze i czuje mocno ich zapach ... choć to pewnie kolejna filiżanka mojej czekolady tak pachnie ale chętnie przegryzłabym Twoim ciachem ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie cudownie popękane, mniam!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekolada ma to do siebie, że przyciąga w depresyjnych dniach. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. one są tak napakowane czekoladowością, że aż trudno się oprzec. na pewno je upiekę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekolada jest dobra na wszystko: leczy zlamane serca, podnosi na duchu, kiedy czlowiekowi zle, pomaga spojrzec na swiat inaczej... Moze nie rozwiazuje problemu, ale na pewno dzieki niej mozna poczuc sie lepiej. A to juz cos.

    OdpowiedzUsuń
  6. te pęknięcia na tych ciasteczkach są takie..mMMMniam! Zamierzam zrobić te ciasteczka ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. ale kuszace czekoladowe smakolyki:)

    OdpowiedzUsuń
  8. wyglądają niezwykle kusząco! aż chcialoby się sięgnąć po takie ciasteczko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ostatnio, gdy miałam 3 stresujące dni czekoladę jadłam w ilościach nienormalnych i ani trochę nie żałuję. Pomogła i wcale nie odbiło się to na mojej sylwetce. Chociaż kto wie, skoro nie ważyłam się od hoho. Ale wracając do czekolady, to po raz pierwszy jadłam ją w formie kanapki. Po prostu obgryzałam całą tabliczkę, aż zniknęła całkowicie, po czym po kilku godzinach brałam się za kolejną. I chyba poprzez ten stres po raz pierwszy się nią nie zamulałam :D a ciasteczka zdecydowanie w moim stylu.

    OdpowiedzUsuń
  10. rozumiem ze 145g cukru?:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem poirytowana tym przepisem -,- Wyglądają jak krowi placek, są ohydne (wszystko wg. przepisu), zmarnowałam tylko czas, pieniądze i dobrą czekoladę!
    Jedyne co można z tym zrobić to wysłać wrogom (niech się potrują i stracą zęby!), lub dać szczurom jako trutkę (tyle tego cholerstwa mniej).
    Reasumując: ciastka są do dupy. Twarde jak podeszwa, nie wspominając o smaku.

    OdpowiedzUsuń