niedziela, 28 lutego 2010

Zapiekanka makaronowa, czyli co ty wiesz o węglowodanach


Kontakt z klasycznym pasta cheese miałam do tej pory tylko raz, w Anglii. W sklepach musiałam dosłownie odwracać wzrok od działu z przeróżnymi wersjami tego dania (mówię o mrożonkach w tekturowych opakowaniach, niezdrowo, uzależniająco pyszne; kto widział, ten zrozumie). Wiedziałam bowiem, ile kalorii ma coś takiego i jednocześnie byłam świadoma, że za bardzo kocham ser i makaron, żeby mieć do tego dania jakiś racjonalny i normalny stosunek. 

No ale tym razem makaron z serem sam przyszedł do mnie, w postaci obiadu z przepisu Nigelli przygotowanego przez Karolę, w którym ja pełniłam tylko rolę asystenta. Jest to coś tak cudownego i grzesznego, że przeskoczyłam ze stanu moralnego węglowodanowego kaca prosto w stan czystej, błogiej, serowej radości. Mogę i mieć marzenia o zdrowym żywieniu i mogę je nawet po części realizować, jednak nic nie jest warte życie bez sera. 

poniedziałek, 22 lutego 2010

Zielone naleśniki, czyli o bliskiej przyjaźni między pesto a tuńczykiem



Moje nastawienie do klasycznych naleśników jest dość konkretne: moja babcia robi najlepsze naleśniki na świecie i nigdy nie będę nawet próbować jej dorównać. Jednak  to nie zmienia faktu, że moja babcia nie mieszka w Warszawie a zapotrzebowanie na naleśniki jest ogromne.

Dlatego też Nigella znowu przyszła z pomocą, dając przepis na cudowne, nienormalnie proste, zielone naleśniki. Oryginalna wersja jest z szynką, jednak uważam, że warto poświęcić minutę więcej na przygotowanie pasty z tuńczyka. Podaję ją w dwóch wersjach, obie są równie proste i wybór zależy jedynie od zasobów lodówki. Ale naprawdę, jest to jedynie sugestia podania i jestem w stanie też uznać, że naleśniki z pesto są genialne bez żadnego konkretnego dodatku.

środa, 10 lutego 2010

Kurczak w migdałach, czyli szpanerskie jedzenie z plastikowego pudełka



Chciałabym szczerze ogłosić, że tym wpisem zaczynam cykl Jemy Zdrowo w Pracy, jednak życie nie jest takie proste. Będzie dobrze, jeśli dwa razy w tygodniu będę miała co wsadzić do tych lanserskich pudełek, w jakie ostatnio się wyposażyłyśmy, ale warto mieć nadzieję.

Do tego przepisu mam prawie religijny stosunek, bo jest jednym z pierwszych, jakie zrealizowałam w ramach nauki porządnego gotowania. Oprócz sentymentu mam do niego też uwielbienie smakowe, bo do tej pory jeszcze żadna wersja kurczaka nie przebiła tego przepisu.

Podstawą do osiągnięcia kurczakowego mistrzostwa jest wyposażenie się w kilka składników, które będą Wam służyć przez długi czas: mąka kukurydziana, sos sojowy, brązowy cukier, olej. To na marynatę. Do tego kupcie większą paczkę migdałów, zamroźcie parę filetów i jesteście ustawieni na każdy obiadowy kryzys. I to w jakim stylu...

niedziela, 7 lutego 2010

Łosoś w ziołach z kiełkami stir-fry, czyli o życiu po diecie



Sytuacja wygląda tak: oficjalnie skończyłyśmy dietę Protal. Teraz teoretycznie powinnyśmy wieść szczęśliwe, szczupłe życie, w pełnej żywieniowej świadomości i ogólnym oświeceniu. Rzeczywiście, Protal działa i sprawił, że poczułam się o wiele lepiej. Ale co dalej? Zaczynam cierpieć na syndrom odstawienia i bez konkretnych ograniczeń i wskazówek nie jest wcale łatwiej żyć w świecie, gdzie krem krówkowy kusi swoją krówkowatością i z Bydgoszczy przyjeżdza znienacka pomarańczowy Lindt.

Nie jestem w stanie uznać, że od teraz moje życie będzie rozsądnie pozbawione węglowodanów i Złych Tłuszczów. I nikomu nie będę nawet próbowała wmawiać, że mój mniejszy rozmiar jest wystarczającym motywatorem do wrogości wobec Nachosów, Makaronu czy, nie daj Boże, Mufinów. Żyję po to, aby jeść i nigdy nie będzie odwrotnie.

Ale ale, to nie znaczy, że zamierzam sobie odpuścić. W poszukiwaniu balansu między tym, co grzeszne a tym, co zdrowe, staram się odnaleźć smaki, które będą równie urozmaicone i ciekawe, jak te, które kiedyś przyprawiły mnie o porządne kompleksy. Jednym z nowszych odkryć jest łosoś w różnych postaciach. Traktuję tą rybę ostatnio trochę po macoszemu, wykorzystując ją do przepisów ekspresowych, jednak to tylko pokazuje, jak wiele można z niej uzyskać tak małym nakładem wysiłku. 

To, co opiszę w przepisie właściwie przepisem nie jest, to bardziej wariant podawania. Łosoś z kiełkami to nie jest zdrowy kompromis, to jest po prostu pyszne danie, które przypadkiem okazuje się nienormalnie zdrowe.

Mufiny ciasteczkowe, czyli ekspres wśród ekspresów



Autorką tego przepisu jest Karolcia, do tej pory specjalista ds. Minumufinów (czekam do tej pory na prawa autorskie do publikacji jej przepisu), obecnie przekwalifikowana na specjalistę ds. Klasycznych Mufinów z Dodatkiem Ciastek.

Cudowne jest w nich to, że ciastka wykonują całą kreatywną robotę, kiedy w domu nie ma bardziej bajeranckich składników. Karola wybrała czekoladowo-kokosowe Pieguski, jednak jestem pewna, że każde kruche ciastko będzie pasować. Osobiście uwielbiam dobierać składniki od podstaw, jednak dla takich mufinów mogę zrobić wyjątek, ponieważ ciastka dają też cudowną chrupkość, którą możnaby uzyskać jedynie piekąc oddzielnie kruche ciasto czekoladowe. Aż taką fanatyczną purystką nie jestem, serio.